środa, 27 listopada 2013

Wracamy! Szczesliwa, dumna mama :)

 Wrocilismy, jak sie pewnie domyslilyscie, urodzilam mojego slicznego synka. Adrien przyszedl na swiat 13 (4 dni po terminie) listopada o godz 3:32 Mialam naturalny porod, bez znieczulenia, poniewaz nie zadazylo zadzialac. 

A jak to sie wszystko zaczelo : 11 listopada zaczal w nocy bolec mnie brzuch, ale udalo mi sie usnac i wszystko przeszlo. 12 listopada od rana nie czulam sie juz za dobrze, ale od 17 zaczely sie skurcze, zaczelam notowac sobie co ile wystepuja, najpierw co 10 min potem co 7-5 min,  postanowilam se wykapac i zobaczyc czy w wodzie przejdzie ten bol, troche pomoglo alee zaraz spowrotzm wszystko wrociloo, zaczely byc coraz bardziej bolesne alee znosnee, szybko pobieglam na gore po D. Powiedzialam co sie dzieje i zaczelismy sie pakowac, bo w mojej torbiz do szpitala brakowalo kosmetykow i pare innych dupereli. Ubralam sie w dresy i bluze wygodna, sprawdzilismy czy wszystkie papiery mamy i ruszylismy do szpitala. Bylismy na miejscu o 21:15 , zabrali mnie na ktg, alee maszyna nie wykrywala wogole moich skurczy, wiec lekarze uznali ze ich nie ma jeszcze, ale poprostu jestem malo odporna na bol. O 23:00 przyszli powiedziec zebysmy pochodzili z godz i zobaczymy po tym czy cos sie ruszylo. O 24 sprawdzili  jak jest z moim rozwarciem, mialam 3 cm, ale skurcze dalej nie byly wyczuwalne na ktg, ale zaczynalam powoli sie zwijac z boluu, biedny D. i jego reka, ktora sciskalam jak tylko przychodzil bol.  Postanowili mnie jednak zostawic bo moje cisnienie bylo 170/120 prawiee,wiec poszlismy do pokojuu, podlaczyli mnie pod kroplowke i antybiotyk, ze wzgledu na moja negatywna grupe krwi. Przebralam sie w pizame i zaczelismy ogl tv, kiedy nagle musialam isc do ubikacji a tam zobaczylam krew, ledwo co doszla spowrotem do lozkaa a tam wody mi chlusnely na podloge i na D., nigdy nie widzialam ani nie czulam czegos takiego, jakbym nie mogla powstrzymac siku. Caly czas sie ze mnie lalo. Zawolalismy szybko polozna, zbadala mnie, rozwarcie 3,5 cm i sie zapytala czy moze chce znieczulenie, nie wachalam sie ani chwili. Byla juz 2 w nocy, kiedy dostalam zneczulenie, oj bylo to bolesne i dziwne uczucie, ale skoro mialo pomoc to czemu niee. Powiedzieli mi ze nad ranem ok. 7-8 godz powinnam urodzic, no to postanowilismy sprobowac sie przestac troche, bo bol zaczal ustepowac. Po 20 min bol wrocil o wiele bardziej bolesny, zawolalam spowrotem polozna, mowilaa ze moge powiekszyc sobie dawke znieczulenia i zaraz przejdzie, czekalam aleee zaczynalam zwijac sie z boluu, zawolalismy ja spowrotem, postanowila mnie zbadac jeszcze raz, a tu okazalo sie ze mam juz pelne rozwarcie i zabieraja mnie na sale porodowa. Tyleee pytan przychodzilo mi do glowy : Ale jak to? Mialam jeszcze 6 godz czasu niby, a tu 40 min pozniej juz mam rodzic "  Powiedzieli mi ze przez to za tak szybko zrobilo mi sie cale rozwarcie, ze znieczulenie nie mialo czasu zaczac dzialac i bede musiala tak rodzic. Dotarlismy na sale porodowa, a tam wbrew pozorom wcale nie bylo tak zle, moze to dziwnie zabrzmie, ale porod nie byl wcale tak bolesny jak go opisuja, byl calkiem znosny i nie trudno bedzie mi raczej przezyc kolejny jak sie zdecydujemy na nastepne malenstwo.  No i tak wlasnie na swiat przyszedl moj pierwszy synek Adrien, z waga 3620 g i 50,5 cm :) aa ja jestem najszczesliwsza mama na swiecie ! 

sobota, 2 listopada 2013

Ostatni tydzien?

     Na poczatku zaczne od przeprosin, za moja nieobecnosc dluga. Niestety mialam problemy male z internetem, a przez tel nie mopglam dodac posta, bo mi sie zacinalo cos za kazdym razem.

     A teraz co sie wydazylo u mnie w ciagu ostatnich 2 tyg? Hmm.. Napêwno nie urodzilam i szybko sie nie zapowiada ,zeby mialo sie to zmienic. Mialam 2 KTG, ktore nie wykazaly zadnych skurczy,niestety. W czwartek czeka mnie kolejne,jesli nie urodze do tego cezasu oczywiscie. Staram sie byc opanowana i cierpliwa,ale jak tu byc spokojna, kiedy maly ulozyl mi sie juz w 33 tc bardzo nisko, mial byc szybko porod, a teraz nic. Chyba spodobalo mu sie w tej pozycjii siedzenie u mamusii.  Staram sie spacerowac duzo, sprzatam jak tylko mi sie chce, po schodach chodze pare razy dziennie,oczywiscie nie mam wyboru, bo mam je w domu :) Nawet skorzystalam juz pare razy z cieplejszej kapieli w wannie i co mi daja te moje wysilki? Nic !  A mi zaczyna byc coraz trudniej, sie poruszac czasami i denerwuje mnie strasznie, ze puchnie mi prawa reka i prawa noga. Ohh..  Poza tym,wszystko gotowe juz na jego przyjscie, wszystko mamy,tylko naszego maluszka brakuje nam do szczescia. A ja sie glowie, kiedy postanowisz wyjsc moje malenstwo?

 Powiedzcie mi, jak wy to znosicie przyszle mamuski? A jak znioslyscie to juz obecne mamuski? Bo ja juz powolii wariujeee :D
 A tak prezentujemy sie w ostatnim tyg juz :



Ps. 15 kg +